
Izabela Biała: Lipcowe spotkania z rekonstruktorami w Twierdzy Wisłoujście wokół rocznicy rozegranej tu w 1628 roku bitwy morskiej mają już pewną tradycję. Która to będzie edycja?
Maciej Flis, kierownik Twierdzy Wisłoujście/ oddział Muzeum Gdańska: - Zależy, jak i co liczyć, ponieważ od 2016 roku mieliśmy różne formy uczczenia rocznicy tej bitwy na Wiśle. Najpierw było to widowisko światło - dźwięk (niejako zapowiedź bitwy), później m. in. spotkanie z XVII wiekiem pod hasłem “Wisłoujście szykuje się do bitwy”, a w 2018 roku, razem z Fundacją Gdańską, przygotowaliśmy jej wodną inscenizację. Później, na jeden sezon, zmieniliśmy tło historyczne imprezy. W 2019 roku zaczął się remont twierdzy, a teraz chcemy tworzyć cykliczną imprezę, która będzie co roku rozwijać się o kolejne elementy, by dotrzeć do okrągłej rocznicy w 2028 roku z otworzeniem również bitwy morskiej.
Twierdza Wisłoujście zimą nie śpi. Do zwiedzania zaprasza Maciej Flis z Muzeum Gdańska

Czyli w tym roku czeka nas nowe otwarcie przed wielką, okrągłą rocznicą, tak?
- Dokładnie. Chcemy podtrzymać kontakt z wierną publicznością i z rekonstruktorami, którzy przyjeżdżają do nas od lat, by na pełną rocznicę zrobić to faktycznie w wielkiej skali, defacto rosnącej już teraz, bo po raz pierwszy organizujemy trzydniowy festiwal historyczny, a nie - jednodniowe wydarzenie. Poza tym dotąd w lipcowych wydarzeniach uczestniczyło od 100 do 160 rekonstruktorów. W tym roku zamknęliśmy listę na liczbie 350.
Wszystkich tych rekonstruktorów ulokujecie w Twierdzy?
- Grupy, które mają problem z przewiezieniem obozowiska, bo lecą samolotem z dalszych stron, dostają piętra kamienic oficerskich, wyposażone w łóżka polowe. Reszta buduje obozowiska ze swoich namiotów historycznych na bastionach i po raz pierwszy, poza fortem, w lasku na przedpolu.
Taki format chcemy utrzymać na przyszłość - że nie tylko fort gra atrakcjami, ale również szaniec wschodni. Na całym obszarze Twierdzy powstanie działające trzy dni historyczne miasteczko z różnymi aktywnościami i prezentacjami.

Mówisz o festiwalu historycznym. Co go wyróżnia, poza trwaniem przez trzy dni, od dotychczasowych wydarzeń wokół bitwy 1628 roku?
- Punktem wyjścia jest dla nas oczywiście wydarzenie z nocy z 5 na 6 lipca 1628 roku, kiedy Polska flota pod Twierdzą Wisłoujście została zaatakowana przez Szwedów. Oficjalnie rozpoczynamy w piątek (4 lipca) od uroczystej salwy armatniej pamięci tych, którzy wówczas bronili Gdańska, a później przechodzimy do żyjącego XII-wiecznego miasteczka.
Festiwale zwykle rozgrywają się w takiej konwencji, że wchodzisz na teren i masz multum aktywności, z których możesz, ale nie musisz skorzystać. Tak samo widzę to u nas, że zwiedzający wchodzą na teren imprezy i podejmują decyzję, czy chcą iść na musztrę albo potyczkę, czy może bardziej interesują ich aktywności dla rodzin z dziećmi w dalszej części fortu, dostępne przez cały czas.
Co ważne, także rekonstruktorów zapraszamy do zaangażowania, a oni bardzo lubią aktywizować się w działaniach z publicznością.

Co masz na myśli? Spontaniczne inscenizacje obozowego życia?
- Na przykład, ale też jeden z rekonstruktorów zgłosił chęć zorganizowania warsztatów tradycyjnych tańców ludowych. Kiedy informacja rozeszła się w społeczności, zgłosiła się dwójka muzyków z Anglii, którzy przyjadą specjalnie, żeby zagrać na tych warsztatach. Za pierwszymi warsztatami tańca doszły kolejne, przy akompaniamencie skrzypiec. Także, i w piątek, i w sobotę zrobiło się nam tanecznie. Spodziewamy się, że do nauki przystąpią zarówno zwiedzający, jak i rekonstruktorzy, o taką integrację właśnie nam chodzi.
Jakie formacje napotkamy podczas festiwalu? Kluczem jest XVII wiek?
- Tak. Oczywiście style co kilka dekad się zmieniały i dla specjalistów detale są widoczne, ale jeśli określilibyśmy przedział czasowy, że tylko rok 1628 i plus minus 10 lat, to się okaże, że pasować będą tylko trzy osoby. Stąd - generalnie wątki XVII-wieczne.
Przyjadą grupy z okolic Warszawy, z Podlasia, Lublina, Krakowa, a także ponad 70 osób z Czech, odtwarzających czeskie oddziały muszkieterów i pikinierów.
Spotkamy się też znowu z “naszymi” Hiszpanami. Oni już tak upodobali sobie imprezę w Twierdzy, że co roku się tu pojawiają, prezentując tak zwaną modę zachodnioeuropejską.

No to już chyba egzotyka w kontekście Gdańska?
- Właśnie nie. Gdańszczanie przez swoją kontakty handlowe czerpali wzorce ubioru z tych części Europy, z którymi handlowali. Częste były wpływy niderlandzkie, ale także właśnie hiszpańskie.
Przyjeżdżają też nasi inni dobrzy znajomi z Espoo w Finlandii. I tutaj ciekawostka związana z liderem grupy, który jako historyk zajmował się naszą bitwą 1628 roku od strony źródeł szwedzkich i fińskich. Zamierzamy na miejscu nagrać krótki dokument historyczny, w którym przybliżymy, co wiemy z polskich źródeł na temat tego ataku szwedzkiego, a co z tych zbadanych przez naszego gościa.
Film będzie udostępniony?
- Tak, zmontujemy go po festiwalu. To jest tym bardziej ciekawe, że atak Szwedów jest mocno powiązany z historią Finlandii. Szwedzi lubili wyręczać się innymi i pod Twierdzę wysłali zaciągniętych do wojska szwedzkiego Samów, czyli Lapończyków.
A jeśli mowa o egzotyce, to po raz pierwszy przyjeżdża do nas grupa niemiecka z Bawarii, odtwarzająca wojska cesarskie.
No i - będzie też kawaleria - grupa Książęca Drużyna z Warszawy, w tej chwili najlepsza w grupa historyczna odtwarzającą formacje kawaleryjskie jakichkolwiek przedziałów czasu.

Dlaczego?
- Ponieważ regularnie ćwiczą konie, z którymi pracują przy inscenizacjach, dzięki czemu zwierzęta nie płoszą się pod wpływem zgiełku wokół nich. Sława warszawskiej kawalerii sięga całej Europy, praktycznie wszystkie większe inscenizacje zapraszają Książęcą Drużynę. Nam też bardzo zależało, żeby przyjechali.
Kiedy zobaczy to całe wojsko?
- Każdego dnia festiwalu podczas potyczek, które nie mają scenariusza. To będzie nowa, testowa formuła. Wojska będą wchodzić na teren pola bitwy. Będzie to olbrzymi ring na przedpolu fortyfikacji, na terenie ogólnodostępnym, z różnymi przeszkodami. Rekonstruktorzy będą mieli szereg zadań do wykonania. Na przykład zdobyć pozycję artylerii przy jak najmniejszych stratach. A komentator równocześnie będzie opowiadał o prezentowanych formacjach i tle historycznym: jak wyglądały bitwy w XVII wieku, w jaki sposób te formacje walczyły, bo na przykład walka na piki przypomina trochę wielkoskalową grę w bierki.
Będą to za każdym razem improwizacje na stanowisku obrony i ataku, tak?
- Tak. Dajemy się wszystkim wykazać, pokazać jak walczą. Każda potyczka będzie inna, unikalna i odbywać się będzie na niebiletowanym obszarze w godzinach określonych w programie. I tu - ważna informacja. Proszę pamiętać, że godzina 17 to jest ostatnia godzina sprzedaży biletów do Fortu Carré, ale jeśli ktoś już bilet ma, może odwiedzić fortyfikację jeszcze do godz. 18.
A tam do podziwiania widok z wieży i stanowiska rzemieślnicze, prawda?
- Tak. Spotkamy tu rekonstruktorów z całej Polski. Na przykład Marcina, kartografa historyka, który będzie prowadził zajęcia dla najmłodszych z odkryć geograficznych, opowie i pokaże, co nam przyniosły.
Będzie stanowisko krawieckie Smoczyc ze Smoczej Kompanii, na którym można się dowiedzieć, jak bardzo ówczesne ubiory różniły się od dzisiejszych. Najmłodsi będą mogli spróbować sił w prostym szyciu.
Uruchomimy też naszą odtworzoną kuchnię forteczną, gdzie będą prezentacje gotowania dawnych potraw.

Na prawdziwym palenisku?
- Tak. Taki był zamysł naszej kuchni fortecznej, żeby palił się tam żywy ogień, na drewnie. Uruchomimy również piekarnię i stanowisko kowala, który pojawi się po raz pierwszy od dłuższego czasu. Będzie można użyć młota i spróbować uformować jakieś proste elementy.
No i - jak na festiwal przystało, zapewniamy też strefę gastronomiczną, z różnorodną kuchnią, także w opcji wegetariańskiej i bezglutenowej.
Zachęcamy do przyjazdu na rowerach i komunikacją miejską.
INFORMACJE ORGANIZACYJNE I PROGRAM WYDARZENIA